REKLAMA
Technika idzie do przodu, motoryzacja się rozwija. Obecne samochody są coraz bardziej skomplikowane, mają wyposażenie o których nikomu 20 lat wcześniej się nie śniło.
Chciałbym abyście w tym temacie opisywali przypadłości nieprzemyślanych technologicznych nowinek, coś na zasadzie: chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze
To co mnie ostatnio śmieszy w trendzie motoryzacyjnym to doświetlenia zakrętów. Jeszcze kilka lat temu w taką opcję wyposażone były auta segmentu premium, ale od momentu, gdy doświetlanie zakrętów mają takie auta jak Skoda Fabia, Fiat Bravo, VW Polo, problem zaczął być dostrzegalny.
Doświetlanie zakrętów ma sens tylko w nocy. Jedziemy prosto, chcemy skręcić i wtedy dobre byłoby takie boczne światło, a to i tak przy założeniu pochmurnego nieba. Tymczasem doświetlanie zakrętów jest również podczas dnia. Samochód stoi na światłach w pogodny, ciepły dzień w pełnym słońcu i lewym halogenie zapalonym nie wiadomo po co.
Metoda na taką parodię jest prosta. Podłączenie systemu doświetlania zakrętów do czujnika zmierzchu, który w obecnych czasach filozofią i cudem techniki żadnym nie jest. Czujnik podpowiada, że na zewnątrz jest jasno, więc system doświetlania jest nieaktywny.
Jeszcze zrozumiałbym, gdyby takiego babola walnął tylko jeden koncern, ale wszystkie naraz? Zaczynając od wypalających na darmo żarówki Mercedesów, po Fiaty?