REKLAMA
Historia pojazdów mogących poruszać się w trudnych warunkach drogowych, czy wręcz po bezdrożach, jest tak stara, jak same wehikuły napędzane silnikami, takimi czy innymi. Pierwsze „samojazdy” – jak wówczas zwano wehikuły silnikowe – z napędem 4x4 powstały już w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy źródłem napędu był jeszcze silnik parowy. Po wynalezieniu silnika spalinowego (w 1885 roku) i pierwszym okresie fascynacji samochodem, jako ciekawostką towarzysko – salonową, zaczęto poszukiwać praktycznych rozwiązań konstrukcyjnych pozwalających na jazdę samochodem po bezdrożach. W większości krajów głównym inspiratorem takich działań był wojsko. Pierwsze próby konkretnych pojazdów podjęto na przełomie XIX i XX wieku. Początki były trudne, ale rokujące…
Od lat 20. XX wieku, wizje osobowych samochodów terenowych stawały się coraz realniejsze i przybierały konkretne kształty. W latach 30., w motoryzacji na całym świecie, funkcjonowało już pełnoprawne pojęcie „samochód terenowy”. Póki co wozy te przeznaczone były głównie do celów militarnych, choć zaczęły pojawiać się pierwsze konstrukcje oferowane na rynku cywilnym, określane jako „samochody myśliwskie”.
W tym też czasie powstały pierwsze polskie osobowe samochody terenowe produkowane seryjnie, np. Polski Fiat 508 Łazik, Polski Fiat 518 Łazik, i zaawansowany konstrukcyjnie prototypowy PZInż. 303, który miał napęd 4x4 i wszystkie koła skrętne!
Ogromnym przełomem w konstrukcjach i produkcji samochodów terenowych była II wojna światowa. Powstało wtedy kilkadziesiąt nowych typów wozów tego rodzaju, a ogólna wojenna produkcja wyniosła blisko 1.000.000 sztuk. Liderami były tu bez wątpienia: Jeep Willys MB, Ford GPW, Dodge WC51 (i wersje pochodne) oraz Volkswagen KdF i uterenowione wersje wozów marek: Adler, Horach, Stoewer i Mercedes.
Po zakończeniu II wojny światowej, w Polsce pojawiło się kilka tysięcy amerykańskich osobowych terenówek, które stały się podstawą taboru tego rodzaju pojazdów w naszym kraju. Auta te trafiły do Polski za sprawą wojennych dostaw sprzętu wojskowego, znanych jako „Lend-Lease” oraz w ramach powojennej, cywilnej pomocy gospodarczej UNRRA. Rząd polski zakupił też sporą ilość wojennych jeepów w demobilu alianckim.
Z biegiem czasu wozy te zastępowano radzieckimi terenówkami GAZ 67, a od połowy lat 50 – GAZ 69. Poczciwe Gaziki na kilka dziesięcioleci stały się u nas ikoną samochodu terenowego. Używane były wszędzie tam, gdzie potrzebowano skutecznego środka transportu do jazdy po bezdrożach – wojsko, milicja, straż pożarna, leśnictwo, geodezja, energetyka, budownictwo, itp. W niewielkiej ilości pojawiły się u nas też rumuńskie auta terenowe Muscele.
Na początku lat 70. wysłużone Gaziki zaczęto zastępować radzieckimi wozami UAZ 469, które do niedawna były jeszcze gdzieniegdzie spotykane w barwach wojskowych lub policyjnych.
Do połowy lat 70., w Polsce nie produkowano samochodów terenowych. Ani Warszawa, ani Syrena, ani osobowe odmiany Żuka czy Nysy, czy nawet pierwsze serie Polskiego Fiata 125p., nie miały osobowych wersji terenowych. Pierwsze jaskółki w tym względzie pojawiły się dopiero pod koniec lat 70.
W latach 50., 60., 70., i 80., nie istniało w Polsce pojęcie: rynku cywilnych samochodów terenowych. Ta grupa pojazdów zarezerwowana była wyłącznie dla wojska, państwowych firm i instytucji. Nieliczne wyjątki – przeważnie hobbystycznego używania terenówek – były potwierdzeniem tej reguły. Rynek samochodów terenowych, w formie jaką mamy dziś, zaczął się tworzyć w Polsce dopiero na początku lat 90.
Tomasz Szczerbicki
zdjęcia z archiwum autora