REKLAMA
Witam wszystkich,
to moj pierwszy post i na wstepie napisze, ze w temacie motoryzacji jestem zupelnie zielony, a mam problem i nie mam do kogo sie zwrocic.
Wyjechalem dzis z rodzina moja honda z Torunia na Krakow, po przejechaniu ponad polowy trasy w okolicach Czestochowy nagle uslyszalem dosc glosne wycie z zewnatrz samochodu. Przejechalem tak 150 km i dotarlem na miejsce, zrobilem trzy postoje po ktorych wycie ustawalo, ale po paru minutach nasilalo sie ponownie. Czasem cichlo i nie bylo nic slychac, czasem wylo az glowa bolala. Wycie bylo slyszalne glownie podczas jazdy prosto, cichlo podczas skrecania, po jakims czasie natomiast mialem wrazenie ze cichnie przy skrecie w prawo, przy skrecie w lewo niekoniecznie. Nasilalo sie tez po dochamowaniach. Wycie to dochodzilo wyraznie z prawej strony, raczej z tylu. Po dojechaniu na miejsce sprawdzilem felgi - prawa tylna byla calkowicie chlodna, reszta felg goraca. Rozmawialem ze znajomymi, jeden mowi ze to na bank lozysko,drugi ze lozysko by tak nie wylo, trzeci mowi ze to cos z hamulcami. Wiem ze to wrozenie z fusow, nie oczekuje tu super diagnozy, wybiore sie odrazu do mechanika, gdy wroce do siebie, ale tu pojawia sie moje pytanie, czy moge wrocic z rodzina do domu, przejechac te 400 km nie za szybko czy jest to b ryzykowne? jak myslicie, co moze byc przyczyna? jeszcze raz zaznaczam, ze nie znam sie za bardzo na tym wszystkim i prosze o wyrozumialosc. Udalbym sie do mechanika nawet i w Krakowie, ale mamy zaraz niedziele, a w poniedzialek 11 listopada i wtedy planowalem powrot do Torunia...
Z gory dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam serdecznie.