Ale przecież doskonale wiemy o tym że na drodze od miejsca parkingowego na budowę możemy (i to w najkrótszej trasie) spotkać takowych jak fryzjer, market, babcia, wujek, ciocia, żony praca. Doskonale wiemy także że są korki. W jaki sposób "organ" może zakwestionować moją kilometrówkę i to jeszcze wstecz? Na jakiej podstawie? Wyliczą z automapy że miałem o kilometr za dużo lub za mało? A jak rozpiszę sobie że jechałem zawieźć na budowę cement a pojechałem do babci, powiedz, jak mogą mi to udowodnić? Ten przepis jest idiotyczny i nigdy zdania nie zmienię. Przyślą mi po roku nakaz zwrotu + odsetki ale na jakiej podstawie? Na podstawie domysłów? Usiądzie dwóch żółtodziobów i zaczną dumać jak tu kogoś ukatrupić? Wiesz cos na ten temat, jak dokładnie się to odbywa? No bo, mowa o wałku ale ustawmy się z roli kogos kompletnie uczciwego, kogoś kto będzie prowadził ewidencję co do metra, godzinówke co do sekundy itp. itd. i wtedy co? Zbierać zapisy z rejestratora latami by w razie "w" móc się bronić?
Klient nie jest w stanie bronić się przed oskarżeniami skarbówki tak samo jak skarbówka nie jest wstanie udowodnić winy, no bo jak?
Są tylko dwa sposoby: klient broni się video rejestratorami a skarbówka skarżyć może gdy dokona fizycznej kontroli np. będzie przez 24h na dobę przez 7dni w tygodniu monitorować moje auto śmigając mi non stop za "pupą". Wtedy spoko, oni mają te same kilometry i godziny co ja, te same lokalizacje wyjazdów, źle rozpisałem, coś ukryłem, spoko, mogę płacić.
Kontrola odbywa się właśnie w taki sposób czy może jednak zza biurka palcem po mapie?
------------
Wracając do tematu leasingu to po wstepnych przeliczeniach, wyliczeniach i pseudo biznes planach można śmiał krzyknąć że
leasing jest spoko ale tylko w przypadku działalności której nie mamy zamiaru zamknąć po 5 czy 7 latach i tylko w przypadku nabycia nowego auta od razu w pełni przystosowanego pod "robotę". Samochód (nowy) musi służyć minimum 10lat a najlepiej by było gdyby było to aż 14-15.
Mówię o małej firmie jednoosobowej typu jakaś kurierka, wykończeniówka, itp. itd. gdzie smigasz sam dla siebie szanując auto.
Jeśli wiesz że dasz radę, że jest i będzie robota, że uda się spokojnie z tego żyć dobre kilka lat to nie ma co się zastanawiać. Tylko i wyłącznie nowy wóz, bez najmów szrotów i podobnych. Wkład własny jednak 10000zł minimum. Trzeba się zakotwiczyć na rynku jakimś szrotem 16-18 letnim, popracowac pół roku, zdobyć na wpłatę własną i brać nówke w leasing.