REKLAMA
Jadę ostatnio obwodnicą zachodnią w Warszawce. Jade sobie o 4 rano. Pustki, pustki i raz jeszcze pustki. Szosa nówka blaszka, prosta, długa, od zwierzyny ogrodzona, normalnie prawie Europa.
No i jadę sobie i podziwiam. Raz stoi 90km/h, za chwilę 70km/h, zaraz znowu jakies 80km/h i szału dostaję. Dolatuję do pierwszego lepszego zjadu, prawie że go mijam, patrzę a tam jakis ludek z daleka świecący się wyłania. Spoglądam na ludka a tam za barierką skitrany radiowozik i stoi sobie żandarm z pistolecikiem. Ludzie! 4 rano!
Lecę sobie dalej i na następnym zjeździe już oficjalnie stoi sobie nieoznakowany i juz dwóch ludków z lizaczkiem.
Jadę sobie zatem tą śliczną obwodnicą te 70km/h i zaczynam wspominać...
a zaczynam wspominać o wyjeździe sprzed 2 tyg. gdzie leciałem sobie do niemiec i tuz pod Frankfurtem zaraz po przekroczeniu granicy zjechałem na lokalną B87 w kierunku Beeskow. Jadę ja sobie tam, trasa wąska, zero pobocza, po lewej i prawej proste linie (zakaz zatrzymywania), wąsko że dwa tiry ledwie sie mieszczą no ale na znakach wszędzie 100km/h.
Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi z tymi chorymi ograniczeniami prędkości u nas w Polsce?
Ma się rozumieć że wprowadzane są aż takie ograniczenia tylko i wyłącznie po to by trzepac kasę z mandatów, tak?
Jadę sobie później A9 z lipska do Berlina, widzę przekreślony znak 130 i mozna hulać ile fabryka dała. Wciskam zatem w podłogę i tak sobie lecę skromne 160-170, w porywach 180. Wiedząc że na "ringu" będzie już 130 a miałem mało czasu postanowiłem lekko przedmuchać furę i tak mi się wcisneło 205 no i tu szok!
Mija mnie sliczna czarna nówka BMWószka...
Na szybie wyświetla mi POLIZEI, LANGSAM BITTE... (policja, wolniej proszę!)
Zwolniłem do 160 i sobie pojechali. Interweniowali tylko i wyłącznie dlatego że lekko popadało i te 200 na blacie to faktycznie była przesada.
A u nas w polsce jak leciałem sobie z Wrześni do Śwbiebodzina i miałem 140 na ograniczeniu do 120 to mi 10pkt. załadowali i 500 talarów.
A jak bym jechał 205km/h?
beton, kajdanki, areszt, zawiasy?