sarmon napisał(a):smarekxy: czy podczas akcji jest jest osoba
która koordynuje działania, czy np jest 2-3 ratowników i kazdy wg
własnego uznania dokonuje oceny i podejmuje działania.
Jęsli chce sie pomóc, to brac sie samemu czy lepiej zgłosić się do
kogoś?
Bardzo dobre pytanie. Zależy, czy mówimy o wypadku, czy katastrofie?
Ja starłem się opisać tzw BLS (Basic Life Support), czyli działania
bezprzyrządowe, które KAŻDY może wykonywać w przypadku wypadku
drogowego, aby w JAKIKOLWIEK SPOSÓB ZWIĘKSZYĆ SZANSE NA PRZEŻYCIE przez
ofiary wypadku. Jeśli umiesz - starasz się zrobić masaż serca i oddechy
usta-usta. Jeśli nie umiesz, to chociaż ogranicz się do telefonu na
Pogotowie. UWAGA: Staraj się zawsze podać jak najwięcej szczegółów -
ile osób poszkodowanych, czy ktoś nieprzytomny, czy są kobiety w
ciąży/dzieci, dokładne miejsce, cokolwiek Ci przyjdzie do głowy. Jeśli
nie umiesz nic, to chociaż naucz się jak udrożnić drogi oddechowe u
osoby nieprzytomnej (bez ruszania jej z miejsca), bo jeśli oddycha, to
może się sama "przydusić" (jeśli nie oddycha to i tak jej nie
zaszkodzisz). To wszystko dotyczy wypadku drogowego, czyli jest
poszkodowanych do kilku osób, ale w okolicy (Stacje Pogotowia) jest tyle
załóg karetek, że wszystkie te osoby będą miały udzieloną pomoc.
Inaczej jest w przypadku katastrofy - to takie zdarzenie, w którym są
poszkodowani ludzie (nawet ofiary śmiertelne) i/lub mienie, ale
rutynowo podejmowane środki są niewytarczające do niesienia pomocy
WSZYTKIM ofiarom. Tutaj właśnie stosuje się TRIAGE, czyli system
oceny, komu pomagamy najpierw, komu później, a komu pomoc i tak okaże
się zbędna/nieskuteczna. Przykre ale tak jest. O ile w przypadku wypadku
nie musi być to stosowane, o tyle w przypadku katastrofy MUSI, bo brakuje
ludzi i sprzętu żeby pomóc wszystkim.
ALE: W wypadku drogowym, jeśli są - przypuśćmy - 3, 4 ofiary, to
zespół ratowniczy pomaga tym najbardziej poszkodowanym (w tym sensie
nadal stosuje się TRIAGE). Jeśli są 2 osoby chodzące (kolor zielony),
jedna leżąca ale przytomna (żółty) i jedna nieprzytomna (czerwony), to
pomaga się najpierw tej nieprzytomnej. I w tej chwili dochodzimy do
momentu, kiedy CAŁY ZESPÓŁ RATOWNICZY będzie skupiny na pomocy TYLKO
TEJ JEDNEJ OSOBIE. Reszta MUSI czekać na następny zespół. Dlatego tak
ważne jest, aby określić dyspozytorowi, ilu jest rannych i w jakim
stanie. Nawet własnymi słowami. TO JUŻ JEST WAŻNA POMOC. To dyspozytor
decyduje, ile zespołów wyśle i w jakim składzie (sami ratownicy czy z
lekarzem?). A całóść oględzin miejsca wypadku zajmie Ci 10 - 15
sekund?
Popisałem się jak głupi
Pora na podsumowanie:
Jeśli najedziesz na miejsce wypadku, to:
1) ZAWSZE DBAJ O BEZPIECZEŃSTWO SWOJE I INNYCH (w miarę możliwości) -
czyli rozglądaj się po drodze, tam nadal jeżdżą samochody!!! Jeśli
są gapiowie, to niech spier...niczają na pobocze
2) OCEŃ STAN POSZKODOWANYCH I ICH ILOŚĆ - jak już pisałem, nawet
własnymi słowami każdy potrafi ocenić, czy ktoś ma otwarte oczy, czy
nie, czy chodzi, czy siedzi i jęczy, czy się w ogóle nie rusza - to wszystko ważne informacje
3)
KRZYCZ O KARETKE lub DZWOŃ PO KARETKĘ - to jest najważniejszy
punkt chyba. Nieważne, ile potrafisz zrobić i jak dobry jesteśw
udzielaniu pomocy - bez karetki stan poszkodowanych może ulec
pogorszeniu, a pomóc może tylko wykwalifikowany zespół. Ale zawsze
zanim zadzwonisz zapytaj - może ktoś już dzwonił? Jeśli nie, to dzwoń
sam, lub wskaż KONKRETNĄ OSOBĘ, żeby zadzwoniła ( jeśli rzucisz w
tłum, to pewnie nikt nie zadzwoni)
4) Jeśli umiesz coś
poza punktem 1-3 - to rób to TYLKO U OSÓB
NIEPRZYTOMNYCH!!!!!!!!!!!!! Bo duża szansa, że się przyduszają
(udrożnić drogi oddechowe) albo nie oddychają (jedyny ratunek dla nich
to sztuczne oddychanie). W tych przypadkach jakakolwiek pomoc może uratować życie, ale naprawdę trzeba umieć ocenić stan przytomności:
- krzyknij do poszkodowanego (np. "Czy mnie Pan/Pani słyszy"), jeśli nie odpowiada => lekko potrząśnij za ramię => jeśli brak odpowiedzi, uszczypnij w płątek ucha => jeśli brak odpowiedzi (lub jakiegokolwiek ruchu) => osoba prawdopodobnie jest głęboko nieprzytomna. A jeśli dodatkowo nie widzisz, że oddycha => trzeba udzielić pomocy i to szybko.
ALE: Pomóc można również osobom chodzącym, lub poruszającym się, jeżeli inne osoby nie wymagają w danej chwili pilnej pomocy lub jeśli zjawił się już zespół Pogotowia - można podejść, uspokoić, poprosić delikatnie, żeby sobie usiadł, bo może przeszkadzać lub spowodować znowu wypadek. Jeśli masz apteczkę i bandaże, to może spróbuj opatrzyć jakieś rany, jeśli ktoś je ma (przykład: kiedy udzielałem pomocy, wszyscy byli przytomni, jedna osoba z rozciętym łukiem brwiowym, z którego się lało ciurkiem - wystarczyło wyjąć opatrunek, przyłożyć do brwi i obwiązać bandażem naokoło, żeby się tylko trzymało - to wystarczyło jako pomoc, poszkodowany się uspokoił, lekarz z karetki był miło zaskoczony
).
UWAGA: Wszyscy poszkodowani w wypadku powinni jak najmniej się ruszać, bo nie wiadomo, czy coś nie mają złamanego, najbardziej zawsze boimy się urazów kręgosłupa szyjnego, które wystepują chyba w ponad 80% wypadków i mogą zagrażać życiu - to, że ktoś chodzi nie znaczy, że nic mu nie jest. Może być w szoku i nie czuć bólu. Dlatego ważne jest, aby jak najmniej się poruszali, najlepiej, jeśli sobie usiądą/kucną.
No cóż, starałem się jakoś rozjaśnić pewne sytuacje, problem jest skomplikowany, ale zasady postępowania są jasne.
Najważniejsze dla Was - jeśli najedziecie na wypadek, NIE BÓJCIE SIĘ ZROBIĆ COKOLOWIEK. Sam telefon na Pogotowie nie kończy Waszej roli (z podaniem ilości i stanu ofiar), zawsze można zrobić coś jeszcze, choćby usunąć ludzi z drogi, zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych do czasu przyjazdu odpowiednich służb. Nikt nie wymaga od Was, abyście umieli reanimować (chociaż to umiejętność bardzo przydatna - nawet jeśli tylko raz w życiu się Wam przydarzy (może w Waszej rodzinie) - bo można uratować choćby jednego człowieka, a to już jest wyczyn do zapamiętania na całe życie
).
Zdaję sobie sprawę z tego, że umiejętność resuscytacji (podobne do reanimacji) jest trudna do nauczenia, trzeba ją czasami powtarzać, żeby nie zapomnieć, ale jeśli ktoś nauczy się czegoś choćby teoretycznie, to może komuś kiedyś pomóc.
Rozpisałem się strasznie, mam nadzieję, że coś komuś rozjaśniłem, chciałbym, aby ten post zmobilizował kogoś bardziej ambitnego do jakiejkolwiek nauki, jak pomóc w wypadku - choćby czytając z internetu artykuły dla laików
Jeśli dzięki temu postowi ktoś uratuje kiedyś choćby JEDNĄ osobę w Polsce, to nie będą to słowa zmarnowane, rzucone w ciemność. Czego sobie i Wam życzę.
PS. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, chce coś wiedzieć dokładniej, to proszę pytać, w miarę mojej wiedzy postaram się pomóc. Tutaj może trochę nieskładnie pisałem, ale chciałem, żeby pewne rzeczy były jasne i przytępne dla ludzi, którzy nie mają do czynienia ze służba zdrowia na codzień, a mogą znaleźć się w sytuacji, kiedy zmuszeni będą do działania - i żeby wtedy nie stracili głowy, a może nawet pomogli
Pozdrawiam!
PPS. Jeśli jeszcze jesteśmy w temacie pierwszej pomocy, to chciałem tylko dodać, że w aktualnym numerze "Cars" jest na kilku stronach opisane, co robić w przypadku pomocy w wypadku
Jeśli ktoś chce mieć to na piśmie, może sobie kupić ten numer - jest to dosyć dobre opracowanie dla laików