REKLAMA
Witam.. Jestem rozpaczony, mam nadzieję że ktoś z Was pomoże mi w moim problemie..
A mianowicie: kupiłem auto pod koniec wakacji, gdy zbliżał się termin 30 dni od kupienia auta poszedłem zmienić tablice rejestracyjne przy czym dostałem miękki dowód rejestracyjny.. Po jakimś tygodniu poszedłem po twardy: okazało się, że ubezpieczenie (OC i AC bo takie było wykupione przy poprzednim właścicielu) nie jest na mnie przepisane i minęło już ponad 30 dni.. Mimo to będąc w PZU udało się przepisać ubezpieczenie na moją osobę (tzw. aneks za który nic nie płaciłem). Ubezpieczenie kończy się 22 listopada tego roku, czyli za ok. miesiąc. (bo ten termin jest ubezpieczenia starego właściciela, które na siebie przepisałem by odebrać twardy dowód rejestracyjny)
Wczoraj byłem winowajcą wypadku, poszkodowanemu zarysowałem drzwi moim lusterkiem, jest widoczny ślad.. Ja będąc w panice prosiłem by nie dzwonił na policję.. Spojrzał w moje dokumenty i stwierdził, że nie mam ubezpieczonego auta i gdy policja przyjedzie to szkody wyniosą mnie ok. 3500zł, tłumaczył że podczas przepisywania ubezpieczenia z poprzedniego właściciela na moją osobę automatycznie nowa osoba (w tym momencie ja), traci 3 miesiące z ważności ubezpieczenia, czyli tak jakby ubezpieczenie przepisane na mnie byłoby już nieważne. Czy to prawda? Nie wezwał policji, oszacował straty na 900zł a ja pod wpływem emocji je zapłaciłem.. Facet wydawał się normalny, nie przypuszczałem że kłamie ponieważ sam chciał parokrotnie dzwonić na policję. A teraz chcę wiedzieć czy zostałem wykiwany czy też lepiej było zapłacić te 900zł i mieć spokój? Proszę o pomoc.. już nie panuję nad sobą od dnia wczorajszego, załamka..