spartan napisał(a):ja bym zdecydowanie wybral saaba 9-3
np. [link do ogłoszenia na Otomoto wygasł]
A ja bym w ciemno brał Lancera - bo ma niebanalny wygląd, bo silnik nie do zaje...chania, bo ma dużo miejsca w środku - miałem, jeździłem i byłem zadowolony. Wszystko zależy, co się komu podoba. Gdyby nie poważna stłuczka, to dalej bym jeździł
![Cool :cool:]()
Różnica jest taka, że Lancera za 50tyś PLN można mieć nowego z salonu, więc wiesz co masz, sam docierasz silnik, auto na gwarancji. A czy się opłaca kupić używanego Saaba/BMW/Forda/itp. to już kwestia tego, czy dostaniesz egzemplarz bity, czy nie. Ale wątpię, żeby ktoś sprzedawał 2-letnie auto za 1/2 wartości, jeżeli nie był tłuczony (no bo po co, skoro jeździ i jest fajne, co?).
Tak z ciekawości - mój Lancer kosztował 64tyś PLN (sedan, wersja Invite z silnikiem 1,8). Po stłuczce, którą rzeczoznawca określił jako szkodę całkowitą (wartość naprawy przekraczała 75% wartości nowego auta), samochód sprzedałem jako ZŁOM. A po 2-ch miesiącach dzwonił do mnie szczęśliwy nabywca tegoż auta, które zostało NAPRAWIONE w warsztacie (w innym województwie), od niego dowiedziałem się, że kupił Lancera za 44tyś PLN
![Exclamation :!:]()
Czyli był cały happy, że ma CZTEROMIESIĘCZNE auto 20tyś PLN taniej, niż w salonie (pomijam spadek wartości auta, który wyniósł 5tyś PLN)! Tylko pytanie - skoro warsztatowi opłacało się sprzedać to auto za 44tyś zł (wrak kupili za 28tyś zł.) - to czy oprócz blach i ustawienia/naciągnięcia karoserii ktoś tam coś robił??? Przecież oni nawet nie wstawili poduszek/kurtyn, które wybuchły przy stłuczce
![Exclamation :!:]()
Bo sama kurtyna powietrzna boczna kosztuje ok 10tyś zł. (wiem, bo pytałem w ASO).
Więc teraz pytam - czy nadal wolicie kupować używane auta, czy może lepiej nowe, ale niższej klasy? Bo ja się wyleczyłem z aut używanych... No chyba, że kupujemy od kogoś zanjomego i wiemy NA PEWNO, że auto nie było tłuczone...
Pozdrawiam!