REKLAMA
No niestety okazuje się, że poprzedni właściciele (właścicielki) nie dbali kompletnie o samochód. Fabryczne zawieszenie po 120 000 km (co i tak już jest zdumiewające) odmawia posłuszeństwa.
Wymieniłem amortyzatory, sprężyny, sworzeń wahacza, łożyska i przeguby zewnętrzne. Mimo tego nadal w zawieszeniu słychać jakieś podejrzane stuki i taki dźwięk przy wpadaniu w doły, jakby ktoś szorował metalem o metal.
Pojechałem wczoraj na SKP sprawdzić co się dzieje... no i cóż - zerwane przednie tuleje wahacza.
Szukałem w necie informacji na temat tulei i nikt nie pisze, czy można jeździć samochodem w takim stanie, zatem pytam tutaj: czy te tulejki to poważne zagrożenie? Wiem, że sworzeń jest groźny, ale o tulejkach nic nie ma
Zrobiłem na tych stukających tulejkach już 10 000 km. Już na przeglądzie w 2020 roku diagnosta powiedział, że są luzy na tulejach wahacza. Mechanik (kolega ojca) nie wymienił ich, mimo że mu kazałem, bo, uwaga... ,,musi być luz na tulejkach"