Komis Wybrzeze

22 Cze 2012, 14:08

Witam,

Chciałem pokrotce opisac „specyficzne” praktyki komisu Wybrzeze w Warszawie (ul.Wybrzeze Gdynskie).

Wlasciciela komisu spotkalem na gieldzie w slomczynie. Stalem z Honda Civic (moje drugie auto), które chciałem sprzedać. Pan zapytał mnie o auto – od razu powiedziałem mu, że auto było ściągnięte uszkodzone z USA, w Polsce bezwypadkowe, opisałem wszystko co i jak. Pan stwierdził, że ma chętnych na takie autko (podobno klienci byli chetni na stojace u niego już autko, ale było ciut za drogie – a moje byloby akurat).

Umowilem się z nim na telefon i w poniedziałek wstawiłem autko – mialo być sprzedane od reki co pan wielokrotnie potwierdzal.

W poniedziałek poprosiłem o kontakt to Pan w koncu oddzwonil informując ze klient zachwycony, ale jeszcze jutro musi przywieźć zone i mechanika, wiec luz i czekamy.

We wtorek tez wieczorem w koncu oddzwonil informując ze wszystko super i biora, ale musza czekac na kredyt.

W srode informacja ze kredyt jest i będą go brali po dlugim weekendzie (bozegociala).

W poniedziałek dowiedziałem się, ze już już… będziemy się rozliczac na dniach.

W miedzy czasie zajrzałem na otomoto i o … stoi moje autko i co ciekawe informacja – ze auto „JEST BEZYWPADKOWE i SERWISOWANE!”… naslalem „mysterious client” i ten klient dostal od Pana informacje, ze ksiazka serwisowa jest do wglądu… ciekawe skad, bo ja zadnej ksiegi serwisowej nie przekazywalem (bo takowej nie mam). Dodatkowo auto jest oczywiście nie bite – po dłuższej rozmowei znajomego-klienta Pan laskawie przekazal informacje, ze tam „może cos być ze zderzakiem, bo mu ktos po złości przerysowal zderzak gwozdziem”… o matko…

Po kontakcie z panem z komisu dostalem info, ze oni tak zawsze, bo może akurat trafi się klient z kasa od reki… i żebym się nie martwil bo najpóźniej w sobote będzie kasa…

Zapowiedziałem Panu, ze nie interesuje mnie sobota tylko piątek i albo kasa albo zabieram samochod.

Zamykajac temat – zabralem samochod – i co ciekawe nie było ani właściciela ani mojego „przewodnika po Euro” – na moje pytanie o gazete Pan „Ciec” zdziwil się „jaka gazeta” spieszylo mi się, wiec zabralem auto – gazeta droga nie była (30 zeta) niech się nia udławią.

Serio omijajcie ten komis z daleka – jestem pewien, ze wiecej takich nieuszkodzonych, serwisowanych aut tam stoi!
Ascheron
Obserwowany
 
Posty: 1
Prawo jazdy: 19 04 2001
Auto: Honda

16 Maj 2013, 17:19

Trochę za późno znalazłem to forum, ale skoro już tu jestem, podzielę się swoją przygodą z panem Kw.......skim z Auto Komisu (jeśli można to tak nazwać) "WYBRZEZE" w Warszawie. Może innym, którym przyjdzie do głowy pomysł zakupienia wozu właśnie u tego cwaniaka da to trochę do myślenia. A więc od początku …..
15 kwietnia 2013 skontaktowałem się z właścicielem Komisu odnośnie jego oferty zamieszczonej w serwisie OtoMoto dotyczącej Golfa VI w cenie 38800 zł, z przebiegiem 58 000 km, rok prod. 2009, pierwszy właściciel, kupiony w polskim salonie, serwisowany, bezwypadkowy. W rozmowie telefonicznej pan potwierdził oczywiście, że auto jest „igła” i pracuje w tej branży tyle lat i wie takie samochody zdarzają się rzadko, że auto jest od osoby prywatnej, że jeździła nim kobieta i że przy ostatnim przeglądzie wymienili jej wszystkie tarcze i klocki bo pewnie wmówili jej, że trzeba, więc zapłaciła, lakier jest idealny oprócz małych rys na tylnym zderzaku (prawdopodobnie od krzaków) i że jest tego auta tak pewny, że mogę pojechać nim do serwisu i sprawdzić. Gość prawdopodobnie wyczuł przez telefon, że się napaliłem, a że ogłoszenie wystawione było godzinę wcześniej więc pomyślałem „ale mam szczęście” (naiwniak). Do Warszawy mam ok. 400km więc przyjechać mogłem dopiero w sobotę 20 kwietnia, ale okazało się, że nie ma problemu, pan zarezerwuje dla mnie auto do soboty, no ale muszę wpłacić zaliczkę 500 zł (co akurat jest zrozumiałe) Przelałem pieniądze, o dziwo pan Kw........ski nie był właścicielem konta, na które kazał przelać pieniądze (ale myślę sobie – często tak jest) więc przelałem zaliczkę jako gwarancję, że przyjadę w sobotę obejrzeć samochód. Muszę przyznać, że kontakt telefoniczny był świetny, nawet podczas mojej podróży pociągiem właściciel dzwonił z pytaniem o której będę, żeby mógł być na miejscu i żeby przygotować samochód. Ja wywiązałem się z naszej ustnej, ale bądź co bądź umowy. Byłem na miejscu o 10:00, ale niestety właściciela nie zastałem więc pracownik komisu (a może współpracownik ? Nie wiem) pokazał mi auto. Kiedy go zobaczyłem to nawet przez chwilę nie miałem tego uczucia, które się ma przy zakupie nowej fury. Przede wszystkim auto nie wyglądało na przygotowane do sprzedaży, było brudne, ale może to i dobrze bo od razu dojrzałem na tylnej klapie ślady po naklejkach firmy Polskie Centrum Marketingowe, pracownik, który jeszcze chwilę temu zapierał się, że auto jest od osoby prywatnej, teraz zrzucił winę na ciecia, któremu kazał umyć wóz, a on tego nie zrobił (wtedy nie byłoby widać napisów hehehe). Ale gdyby go umył to rzucałby się w oczy lakier, który był w opłakanym stanie, był porysowany gdzie tylko mógł (jednak nie idealny), zderzak odstawał od karoserii po obydwóch stronach, a alumy wyglądały jakby miały ze 20 lat, a tapicerka bardzo brudna i zaniedbana oraz taki mały szczegół – kupiony w salonie VW Szewczyk i tam serwisowany, ale podkładka pod tablicą była od VW Chylińscy (pracownik szybko wymyślił - „bo tu pisze VW Group to oni się chyba połączyli hehehe) Może to mały drobiazg, ale po tym jak zawiodłem się porównując to o czym cwaniak mówił przez telefon z tym co zastałem w komisie utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że ta oferta nie jest już dla mnie tak atrakcyjna. Zrezygnowałem więc ze sprawdzania stanu technicznego auta, za co też musiałbym zapłacić (wystarczy, że zapłaciłem za bilety i straciłem sobotę i nerwy). Największą ciekawość jednak wzbudziła we mnie kartka za szybą samochodu, na której nie było (jak się spodziewałem) napisu „rezerwacja” tylko cena 39800zł (więc pomyślałem sobie, że pewnie gdyby trafiłby się klient za tą cenę to cwaniaczek miałby gdzieś moją zaliczkę i umowę telefoniczną i po prostu by go sprzedał) Na kartce był również przebieg 69000km ( więcej niż w ofercie, ale i tak trochę mało jak na 3,5 letnie auto pofirmowe) Poinformowałem bystrego pracownika komisu, że nie będę brał Golfa i proszę o zwrot zaliczki. I tu niespodzianka – połączył mnie z szefem, który poinformował mnie, że nie dostanę pieniędzy, bo on stracił przeze mnie czas i klientów, którzy byli chętni na to auto. Postanowiłem dochodzić swoich praw w inny sposób. Poszedłem do Rzecznika Praw Konsumenta, zaczęliśmy od korespondencji (za potwierdzeniem odbioru), ale jak można się było spodziewać właściciel takiej korespondencji nie odbiera (pewnie nie jeden taki list do niego przychodzi) RPK zaproponował zgłoszenie sprawy na policję, ale stwierdziłem, że odpuszczę sobie te 500 zł (choć była to dla mnie sprawa bardziej honorowa) Gdyby miało się to skończyć w sądzie musiałbym jeździć do Warszawy, a myślę że jeżeli facet umie załatwić serwis i książkę serwisową to po prostu wyga w tych sprawach i tak łatwo nie da się zastraszyć, (ale pewnie na plecach właśnie takich mięczaków się dorabia) NAŻRYJ SIĘ TYMI 5 STÓWAMI !
Po przyjeździe do domu sprawdziłem OtoMoto i pan cwaniak 20 kwietnia zlikwidował ogłoszenie i wystawił je na nowo tylko, że cena 38600zł i przebieg 62000km (więc w sumie nie wiem ile miał przejechane ten Golf)
Na dzień dzisiejszy, jedyne na co mam ochotę zrobić w tej sprawie to właśnie przedstawić to na tym forum i dać do myślenia następnym kupującym w tym pożal się Boże komisie. Ciekawe czy pan Kw.......ski jest z siebie dumny, oczywiście mógłby przedstawić tu swoją wersję tej przygody, ale to Was należy ocena tej sytuacji. Pozdrawiam
horuS
Obserwowany
 
Posty: 2
Prawo jazdy: 12 02 1991
Auto: ....
Silnik: ....

03 Sie 2013, 13:41

Sprawe golfa znam doskonale, bylem jego wlascicielem. Golf VI 1.6 benzyna. Auto bylo od I wlasciciela, kupione w salonie, urzytkownikem byla jedna kobieta i mial ok 60 tys km. Auto w super stanie bezwypadkowy, faktycznie otarty na tylnym zderzaku z prawej strony. Pana niedoszlego klienta poniosla fantazja piszac o stanie technicznym i lakierze w oplakanym stanie oraz 20 letnich felgach. Najwyrazniej Pan szuka nowego auta w komisie za 50 % ceny. Odnosnie podkladek pod tablicami to straszna sprawa, wrecz kryminalna, mnie tez sie kiedys zdarzylo oddac auto do innego serwisu niz ten w ktorym kupilem i podmieniono mi podkladki pod tablice. Odnosnie zadatku ktory Pan byl uprzejmy wplacic na poczet transakcji, a na co sie zgodzilem jako wlasciciel, to zgodnie z prawem przepada jak kupujacy sie wycofa i nie ma w tym afery kryminalnej. Ponadto Panu K...skiemu trudno bedzie sie udlawic tymi 5 stowami, gdyz albowiem nie zatrzymal ich dla Siebie, tylko przekazal na poczet transakcji.
Ps. Auto sprzedalo sie w ciagu kilku dni jak wrocilo do sprzedazy, za cene z oferty, w tak zlym stanie.
wlgolfa09
Obserwowany
 
Posty: 1
Prawo jazdy: 01 02 1987
Przebieg/rok: 20tys. km
Auto: audi a4
Silnik: 1,9 d
Paliwo: Diesel
Typ: Inny
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2012

30 Sie 2013, 22:25

Oczywiście,że oszuści..Podpisuję się pod tym,co Pan napisał..Nasza przygoda z tym Panem była prawie że identyczna,też zaczepił męża na giełdzie w słomczynie i również miał rzekomego klienta na nasz samochód.Po czym mąż pojechał do komisu zostawił samochód,podpisał umowę z komisem i trzeba było czekać,gdyż rzekomy klient czeka na kredyt z banku,bo zabrakło mu kasy na samochód,czekaliśmy..w międzyczasie zadzwoniłam jako osoba zainteresowana tym samochodem,Pan z komisu powiedział,że jest na sprzedaż,podając dużo wyższą kwotę niż było ustalone.Kiedy nasza cierpliwość się skończyła i ustaliliśmy,że to oszuści,pojechaliśmy odebrać auto,właściciela oczywiście nie było,był cieć,który miał nam wydać samochód oraz kluczyki.Po złości chyba,że go zabraliśmy przebito nam oponę,ale najważniejsze że przygoda z komisem,jeśli tak można nazwać to miejsce,zakończyła się..Omijajcie jak najszerszym łukiem..!!
anin82
Obserwowany
 
Posty: 1
Prawo jazdy: 15 03 1917
Przebieg/rok: 7tys. km
Auto: toyota
Silnik: 1,6
Paliwo: Benzyna
Typ: Hatchback
Skrzynia biegów: Manualna
Rok produkcji: 2008

07 Wrz 2013, 08:40

Do wlgolfa09- przestań się chłopie ośmieszać, nie masz odwagi napisać postu jako właściciel komisu ? Czy masz jakiś udział w tych lewych interesach ? Nie będę komentował tego co żeś tu wypocił, bo każdy inteligentny człowiek potrafi się zorientować w sprawie. tylko do Twojej informacji - to nie był zadatek, jak to określiłeś tylko zaliczka i to właśnie według prawa zaliczka podlega zwrotowi, ale skąd Ty to masz wiedzieć skoro prawo to akurat sprawa, którą omijacie szerokim łukiem ! A auto nie było od osoby prywatnej, jak żeś zapewniał bo miało napisy pofirmowe na klapie i wszystko w tym temacie. To mało żeby odzyskać od kłamliwego złodzieja ZALICZKĘ ?????
P.S.
Wszystkich, którzy są zainteresowani tym tematem zachęcam do przeczytania artykułu w 8 numerze AUTO ŚWIAT PORADNIK z sierpnia 2013 o dużo mówiącym tytule "Jak nie sprzedać i ...zarobić".
Z artykułu jasno wynika, że ten facet, o którym tu piszemy, nie jest jedynym drobnym cwaniaczkiem tylko jest to proceder, z którym kupujący bardzo często się spotyka, a sytuacje z klientem na auto (jak to państwo opisaliście) są po prostu nagminne.
horuS
Obserwowany
 
Posty: 2
Prawo jazdy: 12 02 1991
Auto: ....
Silnik: ....