18 Lis 2017, 20:18
Witam,
W czwartek oddałem auto do mechanika z cieknącą pompą wtryskową, w sprawie diagnozy co dokładnie cieknie i ile wyniesie naprawa.
W piątek wjechali na kanał w celu diagnozy. (normalnie odpalili auto)
Dzisiaj rano (sobota), dzwonią do mnie z pytaniem czy samochód ma jakieś zabezpieczenie przed odpaleniem... nie ma. Po kilku godzinach dzwonią, że nie mogli odpalić silnika z powodu przestawienia się faz rozrządu... szklanki popychaczy do wyrzucenia, reszta jeszcze nie wiadomo
Twierdzą, że rozrząd sam się nagle przestawił, możliwe, że zerwał się klin. Czy to możliwe, że nagle klin sam się zerwał? Twierdzą, że pompy wtryskowej nie ruszali, ale od razu powiedzieli, że to nastawnik cieknie. Mogli to ocenić bez grzebania przy silniku?
Jak się zachować? Nie zrobili czasem fuszerki i teraz chcą się wywinąć od odpowiedzialności?
Trochę dziwne, że nagle się to stało jak samochód stał u mechanika.
Dodam, że przyjechałem samochodem sprawnym, normalnie odpalającym i jeżdżącym, mieli tylko zdiagnozować wyciek i wycenić robotę.
Proszę o rady.
Paweł