REKLAMA
Witam,
Z góry przepraszam za mój nieudolny obrazek. Chciałem tylko nakreślić sytuację, aby choć trochę lepiej dało się to opisać.
Niemal codziennie jestem w sytuacji jak przedstawiłem na w/w obrazku. Mianowicie, pojazdem "A" wjeżdżam z drogi podporządkowanej, przez co jestem zmuszony ustąpić pierwszeństwa pojazdom z lewej i prawej. O ile z lewej nie stanowi żadnego problemu, natomiast z prawej pojazdy "pojawiają się" niemal znikąd, przez zakręt i wzniesienie.
Dziś jakaś pani "kierowca" strąbiła mnie, a ja natomiast nie mam sobie nic do zarzucenia. Na tym wjeździe zatrzymuję się (choć nie ma znaku stop) rozglądam i dopiero wyjeżdżam, ale nie jestem w stanie zobaczyć obiektów za górą ziemi obrośniętą trawą.
Moje pytanie brzmi, jaka byłaby interpretacja policji gdyby doszło do kolizji przez "wymuszenie" pierwszeństwa przez pojazd "A" (napisałem wyraz wymuszenie w cudzysłów, gdyż fizycznie nie widzę pojazdów z prawej strony, chyba, że ktoś jedzie na tyle wolno, że zdążę zareagować [ograniczenie jest na w/w zakręcie do 40, ale rzeczywistość wygląda inaczej].
Dziękuję za odpowiedzi,
Pozdrawiam.