A to cos dziwnego, ze gosc chce miec normalny przebieg, a nie pol miliona jak w smierdzacej dryndzie?
Wiadomo, ze samochody od handlarza z niemiec to najgorszy sort, przywieziony dla typowego janusza. Nie to co nasze rodzime rydwany, wytrzepane na studzienkach i ta wspaniala kultura serwisowa pod znakiem trytki i spawarki. Niewazne, ze ten samochod tez kiedys przyjechal od niemca, wazne zeby nie byl od handlarza!!!a najlepiej to jakby byl z forum, tylko jest problem, bo przeciez zaden swiadomy forumowicz nie janusz, nie zhanbilby sie zakupem tak drogiego seata(oczywista oczywistosc audi to drogi vw, vw to droga skoda, a skoda to drogi seat. Moral z tego taki - seat = audi!!!)
Taka mala historyjka - najlepsze samochody to forumowe samochody
Blogomotive napisał(a): Kolega, taki dalszy na cześć-cześć, nawet jak ma na imię czasem potrafię zapomnieć, kupił czarne BMW takie jak moje, tylko oczywiście coupe i 320d. Ogólnie pełen wypas - skóra, szyber, kiera z guzikami, radio z wielkim ekranem, niski zawias, duże koła, wielkie zderzaki, dwie rury zagięte do góry. Sęk w tym, że... silnik słychać z kilometra, bo wali jak traktor. Na zimnym praktycznie nie odpala. A jak się nagrzeje, to praktycznie nie jedzie. Kolega mówi, że zaczipuje i będzie rakieta. Zawieszenie tłucze i stuka już jak wsiadasz - gdy odjeżdżając przeturlał się po studzience to chyba tylko mieszek ręcznego nie zahałasował. Fotel pasażera wysiedziany jakby milion km zrobił w nim Ryszard Kalisz. Oczywiście przebieg to potwierdzone stemplami 174 tys. - są na to kwity, więc nie ma dyskusji. Klima działa, ale trzeba ją nabić. Dywaniki z elementami udajacymi blachę ryflowaną. Gałka zmiany biegów z podświetleniem, ale nie działa. Skrzynia szarpie na nieparzystych. Podsufitka beżowa, podczas gdy tapicerka na słupkach czarna. Podłokietnik asymetryczny od anglika, więc ręcznego nie podciągniesz. Po stronie pasażera szyba się nie opuszcza podczas otwierania drzwi. Nie działa klakson. Tylne koła w znacznym negatywie. Ogólnie tył dużo niżej niż przód. Oraz jeden komplet zdartych prawie do osnowy letnich Barumów. Kolega mówi tak: są detale do poprawy ale hej, mam czas, naprawię. Acz na razie nie mogę, bo mi na OC nie starczyło, musiałem na cztery raty wziąć, bo trochę na wóz więcej wydałem niż początkowo zakładałem. A propos - zapłacił aż 19 tys. ale ponoć to jest igła od forumowicza z drugiego końca kraju, tylko lać i jeździć, chłopak nic nie ściemniał, auto zadbane, cała historia ponoć w jakimś wątku opisana. Tia... w sumie to po raz pierwszy spotkałem bohatera legend o złym kupnie auta. I co ja miałem mu powiedzieć? Ano nic mu nie powiedziałem. Fajne, fajne - tylko przytaknąłem...