Kacper napisał(a):i nawet jak tym z prawej zmieni się światło na zielone to powinni umożliwić ci zjechanie ze skrzyżowania.
Jaki paragraf jakiej ustawy określa, że ja muszę umożliwić zjazd ze skrzyżowania samochodowi, który na nim stoi, bo nie zdążył opuścić skrzyżowania jak dla jego kierunku jazdy świecił się sygnał zielony?
Wracając do problemu - jako kierowca powinnaś znać nie tylko ustawę prawo o ruchu drogowym, ale również powinnaś znać kodeks wykroczeń ( są tam zapisane wykroczenia w ruchu drogowym ), ustawę o znakach i sygnałach drogowych. A ta ostatnia właśnie jasno określa to, co zrobiłaś niestety :
§ 95.2. Sygnał zielony nie zezwala na wjazd za sygnalizator, jeżeli:
2. ze względu na warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim opuszczenie skrzyżowania nie byłoby możliwe przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.
Zgodzę sie, że przepis ten jest naprawdę bzdurny i głupawy i wymyślał go chyba jakiś idiota, ponieważ jest on w 99% niepraktyczny. Stosując się do niego w godzinach szczytu, stałoby się przed sygnalizatorem który nadaje światło zielone aż szczyt minie i ruch na skrzyżówaniu zmaleje. Tak samo nawet jak się stoi jako pierwszy przed sygnalizatorem i skrzyżowanie jest takie, że jezdnia ma po dwa pasy ruchu w każdym kierunku, to skąd kierowca ma wiedzieć, czy zdąży opuścić skrzyżowanie na zielonym świetle czy nie zdąży? Totalna bzdura i bezsens ten przepis określa. Wg mnie na takich skrzyżowaniach powinny być dodatkowe sygnalizatory na środku skrzyżowania, żeby kierowca, który wjechał na zielonym i przepuszcza samochody jadące z naprzeciwka wiedział, jaki jest dla niego nadawany sygnał na sygnalizatorze. No ale to jest Polska niestety...
Ja mogę doradzić coś takiego - przynajmniej ja tak robię i nikt mi nic nie zarzuci - jak czekam aż przejadą samochody z naprzeciwka, to obserwuję ruch na skrzyżowaniu - jak widzę, że z naprzeciwka samochody jadą, jadą i jadą, aż w końcu zwalniają i się zatrzymują przed sygnalizatorem, to wiem, że mam czerwone ( mimo, że sygnalizatora nie widzę ). Równocześnie obserwuję co się dzieje za mną - czy samochody z mojego kierunku jadą, czy stoją. Jak stoją to wiadomo - jest już czerwone. Zaraz po tym, jak tamci staną, to ruszają ci z prawej i lewej. Wiem więc, że oni mają zielone, a ja czwerwone. I stoję i się nie ruszam. Jak ci z prawej i lewej się zatrzymają, to obserwuję w lusterku wstecznym albo z przodu, czy samochody zaczynają ruszać. Wiem wtedy, że mam zielone i jak będzie okazja to ruszam. Gorzej jak jest szczyt i znowu okazji nie będzie... Wracamy wtedy do tego bezsensownego idiotycznego przepisu. Musisz stać i stać i stać aż szczyt minie...
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...