26 Sty 2010, 12:46
artur73 ma rację. Auto to jest taka rzecz, że nie istotne czy byłoby z 2003r czy 1994r i tak trzeba będzie coś dołożyć, bo istnieje tylko mała grupka ludzi którzy naprawdę dbają o auta, zmieniają wszystko itd. Mamy kryzys, warto o tym pamiętać ludzie pozbywają się aut bo zaczęły być też problemowe a ich naprawa na pewno jest w pewnym sensie kosztowna, a i po co naprawiać. W handlu motoryzacyjnym nie istnieje też coś takiego jak robienie prezentów kupującemu, mam tu na myśli wszelkie naprawy przed sprzedażą, praktycznie w każdym przypadku jest gdzieś coś ukryte z wadą, które później wychodzą. Mówię w większości przypadków ponieważ NIE ZAWSZE, a te "nie zawsze" oznacza, że możemy trafić auto, które NIE BYŁO NAPRAWIANE przed sprzedażą a po prostu jest bezawaryjne. Mi tak się zdarzyło, jeździłem e36 (323i)(1995r) przez 14 miesięcy nic nie robiąc, wymieniłem tylko olej i filtry. Zdarza się, ale jednak rzadko. Nasila się coraz bardziej oszustwo w handlu. A jeleń zawsze się znajdzie na auto, bo każde auto ma swojego przyszłego nabywcę.