REKLAMA
Wszystkie wystawione auta są po-leasingowe, serwisowane w ASO i od pierwszego właściciela, po przeglądzie itd. Ceny nieco niższe niż używane w salonach. Takiego miejsca szukałem. Wybrałem model, umówiłem przegląd i pojechałem. Na miejscu, na dzień dobry dowiedziałem się, że zaginął dowód rejestracyjny, ale załatwią zaświadczenie z wydziału komunikacji. Obejrzałem auto, zrobiłem kółko wokół komisu. Jak dla laika było ok więc pojechałem do autoryzowanego serwisu na umówiony przegląd. Okazało się, że tylko 3 elementy karoserii nie były szpachlowane. Grubość lakieru dochodziła do 1000 mikronów. Serwisowy lakiernik określił te naprawy jako fuszerka i do poprawy. Po powrocie do komisu przedstawiłem sytuację i ku mojemu zdziwieniu sprzedawca też był zdziwiony. Wyobrażacie sobie pracownika komisu, który jest zdziwiony? Żartuję! Każdy z nas widział już to "oryginalne" zdziwienie Zaproponowałem obniżkę ceny, która wystarczyłaby na wymianę wszystkich drzwi i zderzaka (najgorsze elementy). Zgodzili się. Niestety okazało się też, że książka serwisowa również zaginęła, a właściwie nie istnieje, bo samochód nie był serwisowany w ASO. Nie byłem w stanie nawet dowiedzieć się kto aktualnie jest właścicielem auta. W ciągu 3 dni pracownicy komisu nie byli w stanie załatwić dokumentów, ani przedstawić żadnej historii serwisowej. Straciłem na to sporo czasu i pieniędzy. Ogłoszenie okazało się po prostu niewiarygodne.
