Ja chyba wiem skąd taka różnica w bieżnikach i skąd te popękania. Oczywiście mogę się mylić,, ale...
Opona zimowa jak wiadomo jest dobra na zimę i...na śnieg. Głównie na śnieg. Nie tylko na minusowe temperatury i suchy asfalt...Opona zimowa, posiada oznaczenie w postaci symbolu alpejskiego ( góra z trzema szczytami i płatkiem śniegu
A teraz definicja opony zimowej wg regulaminu nr 117 EKG ONZ - opona, na której mieszanka, wzór bieżnika jak i jej struktura, została zaprojektowana tak, aby uzyskać podczas jazdy po śniegu osiągi lepsze
niż inna opona.Ciekawostka - nie ma czegoś takiego jak opona letnia, czy opona wielosezonowa.
Kolejna ciekawostka - oznaczenie M+S na oponach nie jest już stosowane od 2015 roku jak się nie mylę...Kiedyś M+S oznaczało oponę zimową, przeznaczoną na śnieg i błoto ( nie błoto pośniegowe, jak wielu z nas mówi ). Teraz już tego nie ma. A raczej nie powinno być.
I tu jest wyjaśnienie dlaczego opona zimowa wygląda tak, a opona wielosezonowa tak. Ta pierwsza sprawdza się tylko na śniegu i przy minusowych temp. A w Polsce jakie są zimy, każdy wie. A każda jazda oponami, po asfalcie, który ma umówmy się powyżej 7 stopni, niszczy te opony. Ja osobiście uważam, ze te 7 stopni, to za dużo, bo zimówki powinny być stosowane dopiero poniżej zera. A 7 stopni wg mnie też niszczy oponę zimową. Niestety mieszanka gumy opon letnich nie pozwala za bardzo jeździć na nich przy temp. 0 czy poniżej zera. W ten sposób producenci opon zapewnili sobie zbyt w postaci opon letnich i zimowych.
Jest jeszcze kwestia opon tzw wielosezonowych. Takie definicji nie ma...
Producenci opon nazywają opony letnie i zimowe w zależności od składu mieszanki gumowej i bieżnika. Letnie maja lamelki do odprowadzania wody i bardziej twardą gumę, a zimowe mają lamelki do odprowadzania śniegu i miękką gumę. I w ten sposób reguluje się nazwą opona zimowa i letnia. Jak wiadomo guma pod wpływem temperatury zmienia swoje właściwości i stąd ta kombinacja z nazwami przez producentów opon.
Wg mnie, najlepsze opony na nasz klimat, to właśnie opony nazywane przez producentów wielosezonowymi.
Starsi kierowcy, pamiętający lata wstecz od mniej więcej lat 90, zapewne powiedzą jakie były wtedy zimy i jakie były opony...Jak w październiku nawaliło śniegu, to trzymało aż do marca. Śniegu jak nawaliło to za jedną noc nawet i metr, a w górach i więcej. Dróg nie sypało się solą ani żadnymi podobnymi środkami. Było tylko odśnieżanie i sypanie piaskiem. A opony? Były tylko jedne na lato i zimę i wszystkie mały ten sam kształt bieżnika
I się jeździło...Samochody nie miały wtedy systemów typu ABS, ASR, ESP i innych wspomagających jazdę. Co gorsza, większość samochodów miała napęd na oś tylną. A jak się jeździ z napędem na oś tylną, to nie wielu z młodzieży wie...Nie jeden jak się przesiadł z samochodu w którym był napęd na oś przednią, do samochodu w którym jest napęd na oś tylną, to niejednego bączka zakręcił...
Nie wielu to pamięta....A to były czasy. Zima to zima, a lato to lato.
Dlatego wciąż uważam, że na nasz klimat najlepiej sprawdzą się opony wielosezonowe.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...