REKLAMA
Cześć!
W mojej okolicy budowana jest S5, w związku z czym inne drogi dojazdowe są w przebudowie. Dziś jadąc jedną z nich, która jest w bardzo opłakanym stanie (stan spowodowany remontami) ale warunkowo dopuszczona do ruchu, miałem wypadek. Otóż jadąc 40km/h (tyle ile wskazują znaki, więcej w sumie się nie da tam jechać) musiałem zjechać na prawy pas, gdyż lewy wyłączony jest z ruchu a raczej nie istnieje bo jest tam 200 metrowa wyrwa, głęboka na ok. 30-40 cm, oczywiście oznakowana. Na ok 10m przed tą wyrwą tuż przede mną w ostatniej chwili zauważyłem inna płytsza i nieoznakowaną dziurę na pasie którym jechałem. (było ciemno). Odbiłem lekko w lewo a że asfald był mokry i obsypany podkładem (drobnym kamyczkiem) wpadłem w poślizg a potem wprost do tej głębokiej, wykopanej dziury, w resztki asfaltu. Mam wgnieciony bok, plus uszkodzone całe zawieszenie z przodu, czy coś jeszcze to nie wiem bo było ciemno i nie widziałem. Ale wracając. Zadzwoniłem na policję , oni powiedzieli że nie przyjadą gdyż mi nic nie jest, mam wezwać auto pomoc by wyciągnęli mój samochód , mam porobić zdjęcia, zebrać oświadczenia świadków i zgłosić się do zarządcy drogi. I to tyle. Zrobiłem to l co kazali, do zarządcy mam zamiar zgłosić się jutro.
Dodam że w przebudowie jest ok 15km drogi, na początku są znaki, że trwają tam prace a głębsze dziury są oznakowane, ale wyrwany asfalt na poboczach, sięgający do połowy jezdni czy inne ubytki już nie. Przez długi czas droga była zamknięta , potem ją otwarli, ale co kawałek są jakieś nowe wykopy.
Moje pytanie brzmi, czy mam szanse na odszkodowanie? Czy jest sens brnąć w to? Auta raczej się nie da odratować, gdyż koszta naprawy przerosną jego wartość, ale boli mnie to, że w zeszłym tygodniu odebrałem go z gruntownego remontu. Bardzo proszę was o pomoc.