19 Lip 2016, 17:08
[link do ogłoszenia na Otomoto wygasł]
VIN: VF3WCKFVC9E029507
Auto zawiezione lawetą do ASO Renault, gdzie wyszło że było solidnie uderzone w lewe przednie koło i naprawiane w Polsce (części). Sprzedawca zaklinał się że przywiezione z Włoch w stanie jak na obrazku. Poduszki wystrzelone, napinacze też. 5 stron błędów w komputerze. Mechanik Peugeota, na podstawie widocznego przemieszczenia miejsca mocowania śrub w sankach, wyraził wątpliwość czy da się w ogóle w takim stanie zrobić geometrię. Auto z instalacją fabryczną LPG ale bez paszportu zbiornika. Sprzedawca po rzekomym kontakcie z stacją diagnostyki zaklina się że nie trzeba do przeglądu. Po pierwszym telefonie do losowego zakładu montażu LPG dowiedziałem się ile czasu i kasy kosztuje załatwienie wymaganego wyciągu homologacji. Piszczące radio bo zakodowane (kodu oczywiście brak) - komentarz sprzedającego - bo pewnie akumulator. W pewnym momencie mechanik już śmiał się w twarz sprzedawcy gdy ten gubił się w swoich teoriach i pokazowo niedowierzał co raz to ujawnianym faktom... Co najlepsze - w lewym przednim wahaczu brakowało śruby!!! A z kolei najciekawsze w tym jest że najprawdopodobniej przebieg jest rzeczywisty (w oparciu o przebieg przy błędach w komputerze) - choć mechanik do końca nie dowierzał np. na podstawie zużycia plastików w nietypowych miejscach. W plecy 150 zł za lawetę i 250 zł za przegląd. Choć może nie do końca w plecy bo udało się nie wleźć na minę...
W ogłoszeniu - auto oczywiście bezwypadkowe.
Co mają w głowie tacy ludzie wyrażając zgodę na przegląd w ASO?