Test Opla Astra z instalacją gazową. Warto, ale...

25 Cze 2015, 13:57

Na samym początku powiem, ze jestem jedną z osób nie przepadających za instalacją gazową w samochodzie. Jednakże ja nie uważam, że są to samochody bardziej niebezpieczne, czy że gaz niszczy silnik. Dla mnie nieporozumieniem jest jak pan Janek Gazownik zaczyna grzebać w komputerze sterującym silnikiem, aby podpiąć układ wtryskowy gazu. Uważam, że nie po to firma poświęciła tysiące godzin badań na hamowni, opracowując najkorzystniejsze mapy wtrysku i zapłonu, aby później fachowiec Jan Gazownik wtranżalał tam swoje trzy grosze, grzebał w mózgu samochodu i ozdabiał jego karoserię poprowadzonymi niedbale przewodami z gazem.

Do samej instalacji gazowej nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż już w roku 1991 posiadałem Opla Recorda 2,0 z instalacją gazową i bardzo go sobie chwaliłem. Wprawdzie wtedy nie było jeszcze w Polsce stacji napełniających butlę w samochodzie, ale przy moich częstych podróżach do Belgii (minimum 2 razy w miesiącu), gdy już w Holandii jechałem na gazie, była to naprawdę fajna oszczędność. Potem instalacje zawitały do Polski i były powszechnie stosowane m.in. w Polonezach, dzięki którym były to naprawdę ekonomiczne samochody. Tyle tylko, że były to modele gaźnikowe lub z najprostszym jednopunktowym wtryskiem paliwa. Większość układów zakładanych do wtrysku wielopunktowego, a zwłaszcza do układów V6 i V8 kończyła się narzekaniem kierowców. Stąd też uważam, że jak fabryka zrobiła samochód benzynowy, to tylko fabryka może w nim „grzebać, zmieniając system zasilania”. Przekonały mnie o tym testowane samochody zasilane gazem ziemnym CNG, który montowany jest głównie fabrycznie. Fantastyczna, fabryczna zabudowa i rozplanowanie kokpitu bez żadnych „dodatkowych przełączników” szpecących zabudowę, oraz doskonała koordynacja pracy benzyna/gaz przekonają wielu. Niestety „przekonają wielu”, tylko muszą oni mieszkać w Niemczech lub Austrii. W Polsce, gdzie mamy zaledwie 38 stacji CNG i totalny brak możliwości tankowania w centrum Polski, na Suwalszczyźnie, czy zielonogórskim, zakup takiego samochodu jest absurdem (dla przykładu Austria mająca cztery razy mniej ludności ma 180 stacji). U nas króluje gaz propan butan LPG i fachowcy jak „Jan Gazownik”, poprawiający fabrykę. Stąd tez z dużą radością przyjąłem propozycję testu Astry LPG z fabryczną instalacją gazową.

Karoseria

Testowany model był Astrą kombi, ale w ofercie Opla instalacja gazowa jest oferowana w każdym rodzaju nadwozia. To co od razu zauważymy w wersji gazowej to… brak oznak, że jest to wersja bi fuel. Nie ma naciętego zderzaka, w którym ukryto gniazdo podłączenia zasilania, nie ma też żadnych butli ograniczających użyteczność kombi po otwarciu bagażnika. Butla jest bowiem umieszczona w zagłębieniu na koło zapasowe, a gniazdo ładowania jest skryte za klapką osłaniającą korek wlewu benzyny (gniazdo ładowania wymaga zastosowanie specjalnej redukcji, która jest na wyposażeniu samochodu). Jednakże ten sielankowy opis muszę przerwać polską rzeczywistością. Problem pojawia się bowiem z kołem zapasowym. Wprawdzie ostatni raz przebicie koła miałem okazję doświadczyć przed rokiem 2000, ale od tego czasy uszkodzenie opony miałem co najmniej 5 razy. W każdym przypadku było to zaś pęknięcie opony wskutek najechanie na dziurę w jezdni. W tym przypadku, gdy nastąpi pękniecie barku opony, żaden nabój z klejem nie wystarczy do prowizorycznego zalepienia. Guma jest do wyrzucenia i klej nie zlepi bocznego pęknięcia. Tak więc niezbędne jest wożenie z sobą koła dojazdowego, aby po uszkodzeniu koła jechać dalej. Tym samym nienagannie wielki i czysty bagażnik, musi zostać pomniejszony o wożone koło zapasowe. Nota bene koło to kupimy za swoje pieniądze, gdyż Astra EcoFlex (taka jest oficjalna nazwa wersji z gazem) nie przewiduje takiej rozpusty.

Wnętrze

Ktoś kto jeździł samochodem z instalacją LPG, musi… zapomnieć o tamtej prowizorce. W modelu nie ma bowiem dołączonych przycisków, czy przełączników. Jedynym, odstępstwem od tradycyjnej Astry jest przycisk LPG na konsoli środkowej. Naciśnięcie tego przycisku (sygnalizowane diodą na przycisku) jest równoznaczne z jazdą na gazie. Jednakże zanim nastąpi włączenie zasilania gazem silnik musi uzyskać odpowiednie warunki termodynamiczne (czyli głównie temperaturę) i pojazd -mimo naciśnięcia przycisku- jedzie na benzynie aż układ „wyda pozytywną opinię zmiany zasilania”. W tym czasie dioda mruga, co sugeruje że na razie wykorzystywane jest zasilanie etyliną.

Dodatkowym atutem samochodu jest konfiguracja komputera pokładowego w ten sposób, że pokazuje on chwilowe i średnie zużycie paliwa aktualnie spalanego. Jeżeli jedziemy na benzynie wskaźnik informuje nas o zużyciu etyliny, gdy wciśniemy wskaźnik LPG i pali się czerwona dioda, wskazania dotyczą gazu. Jedyne czego nie ma w pojeździe to zasięg na danym paliwie, gdyż pokazana wartość dotyczy zawsze zasięgu do wyczerpania benzyny. Naciśnięcie przycisku zmienia także wskazania poziomu paliwa i ten sam zegar wskazuje poziom benzyny w baku lub (po naciśnięciu przycisku LPG) ilość gazu w butli.

Jazda w Praktyce

Rozpoczynając test, wsiadamy rano do samochodu, naciskamy przycisk i… dioda zaczyna mrugać. Ponieważ temperatura otoczenia wynosiła „minus dwa stopnie C” (test odbywał się na początku kwietnia podczas załamania pogody) rozgrzewanie samochodu na trasie trwało ok. 3-4 km. Po tym dystansie dioda przestała mrugać i zaczęliśmy jechać jedynie na gazie. Przejście z jednego źródła zasilania na drugie jest całkowicie niewyczuwalne, a o fakcie jakie paliwo napędza nam pojazd pokazuje jedynie dioda. Także walory jezdne na gazie i benzynie są nieodczuwalne. Silnik 1,4 turbo 140 KM tak doskonale współpracuje z zasilaniem LPG, że mamy zachowane wszystkie atuty jednostki: płynną jazdę przy niskiej prędkości obrotowej (wysoki i płaski moment obrotowy zapewnia dużą elastyczność i niskie spalanie), oraz efekt „kopnięcia i dynamicznej jazdy” gdy energicznie naciśniemy na pedał gazu.

W sumie sprawdzając samochód na paliwie LPG przejechaliśmy pierwszy etap na trasie łączonej miasto + droga szybkiego ruchu Kraków-Częstochowa-Warszawa, a drugi etap jedynie na trasie z Warszawy.

W pierwszym etapie przejechaliśmy 50 km w mieście, a następnie 287 km na trasie (etap liczymy od pełnego zatankowania benzyny i gazu to ponownego pełnego tankowania). W tym czasie łączonej jazdy wskaźnik pokazał nam średnią prędkość 76 km/h i średnie zużycie gazu ok 12,1 l/100 km. Zatankowaliśmy więc gaz i benzynę i okazało się, że po przybyciu 337 km zatankowaliśmy 40 litrów gazu i 1,5 litra benzyny. Oznacza to, że samochód spalił podczas faz rozruchowych w mieście (za każdym razem start po zatrzymaniu silnika), oraz gdy był zimny (rozruch zimnego samochodu był dwa razy w ciągu dnia i raz przed wyjazdem na trasę) 1,5 litra benzyny. Jest to o tyle istotne, że w żadnych danych katalogowych wartości takie nie są uwzględniane.

Drugi etap zakładał jedynie jazdę nagrzanym samochodem z Warszawy do Krakowa. Wprawdzie tankowaliśmy przed Warszawą i można liczyć, ze mieliśmy pewien przejazd przez miasto i powrót na trasę, ale ponieważ było to w godzinach południowych (ciepło i brak wychłodzenia silnika podczas dwugodzinnego postoju) i nie było korków przyjmujemy, ze drugi etap testu był jedynie na trasie. W tym wypadku średnia prędkość wyniosła 83 km/h, a pokazane średnie zużycie gazu 10,5 /100 km. Faktycznie po przejeździe 350 km zatankowaliśmy 40 litrów gazu i ok pół litra benzyny.

Wyniki testu

Przeprowadzony test wykazał, ze zużycie gazu podczas jazdy na trasie wynosi ok 10 l/100 km. Tankując gaz za 2 zł, przejazd 100 km za kwotę 20 zł jest super osiągnięciem, gdyż jest to odpowiednik ok 4,4 litra etyliny (licząc 1 litr = 4,5 zł). Warto przy tym zauważyć, że była szansa jechać oszczędniej i przy uważnej jeździe uzyskanie spalanie 8 l/100 km jest możliwe. W przypadku jazdy w mieście wskazania średniego spalania wskazywały zużycie ok 13,2 l/100 km, co jest wynikiem zużycia większej dawki podczas częstego rozpędzania, ważącego tonę czterysta kg, pojazdu.

Dodatkowo jednak musimy się liczyć ze spalaniem paliwa przy uruchamianiu silnika i celem jego nagrzania. Według naszych testów w warunkach ochłodzenia, w mieście wynosi ono minimum 2 litry etyliny na 100 km. Na trasie dodatkowe zużycie paliwa jest jednak nieodczuwalne.

źródło: Furora;
Furora
Autoexpert
 
Posty: 45
Zdjęcia: 0
Miejscowość: Kraków
Prawo jazdy: 10 06 2012
Przebieg/rok: >50tys. km
Auto: Co tydzień inne